Słodkich chwil gorzkie perspektywy – Rafał Baron
Smak rozpływającej się w ustach czekolady i ta „aksamitna obecność” pysznego, „owocowego” jogurtu, nieodparta rozkosz dla podniebienia, chwile błogiej przyjemności… mmm… Słodkie preludium z perspektywy komórek naszego ciała jest jednak tragifarsą, za którą jedynie nieliczni biorą pełną odpowiedzialność.
– Doktorze, ma pan coś na „to”? No i na „to” również. Przepisze mi pan?
Mając pełne żołądki i nadwagę chodzimy niedożywieni. Jak to możliwe? – To bardzo proste, i oczywiste – próbujemy dokonać niemożliwego – odżywiając się w sposób, który zdrowia zapewnić nie może, oczekujemy, że je zachowamy. Zamiast odżywiać nasze organizmy, zapychamy je składowymi „wielkiej piątki” (cukier, biała mąka, biała sól, przetwory mleczne, rafinowane / przetworzone oleje) licząc na to, że… pan doktor na pewno ma coś na wszystko. Wystarczy wykupić i „łyknąć” i od tej pory już wszystko będzie jak dawniej.
– Hmm, przykro mi, nie będzie – odparł pan doktor
– Jeśli nie przestanie pan regularnie zatruwać i nie dostarczy organizmowi tego, o co rozpaczliwie woła to… no wie pan, kiepsko to widzę.
– Ale doktorze, ja się przecież bardzo zdrowo odżywiam. – Ooo, no proszę, zerknijmy zatem wspólnie na pańskie „zdrowe jadło”.
W 1830r. średnie spożycie cukru na osobę wynosiło 5kg, w roku 2000 – 70kg! Cukier jako wyekstrahowana, rafinowana substancja pojawił się dosyć niedawno, biorąc pod uwagę historię człowieka, bo na przełomie XVIII i XIX w. To „ciało zupełnie obce” dla organizmu. Do jego metabolizmu niezbędne są pewne substancje odżywcze, które znajdują się, owszem, w surowej trzcinie lub buraku, jednak nie w cukrze rafinowanym. Aby ów brak uzupełnić organizm czerpie z własnych tkanek, osłabiając je. – Słyszał pan o osteoporozie? No właśnie. Aby poradzić sobie z metabolizmem cukru organizm pobiera wapń z kości i zębów po czym wydala go z moczem (przy okazji „spływa” również magnez, chrom, cynk, a brak tych pierwiastków to problem z produkcją enzymów trawiennych). Powiem krótko, może pan skorzysta: jeśli nie chce pan mieć alergii na to, co pan jada, to proszę nie łączyć tego z cukrem. O miażdżycy pewnie również pan słyszał. Tak, tak, do mnie to również dotarło, obarcza się nią słynny cholesterol, tymczasem… Ale o tym może przy okazji jednej z kolejnych konsultacji.
– Że niby cukier? Ale Panie doktorze, przecież można go kupić w każdym sklepie! I pan mówi, że to jest szkodliwe, no co pan? Poza tym… nie słyszał pan? Cukier krzepi!
Cukier jako stały składnik diety jest gorszy od braku pokarmu. Dowiodły tego liczne doświadczenia, w tym francuskiego fizjologa F. Magendie. Karmił on zwierzęta dietą opartą na cukrze, organizmy wszystkich uległy wyniszczeniu i zwierzaki zdechły. Owszem, istnieją liczne „doświadczenia” próbujące udowodnić dobroczynny wpływ cukru na nasz organizm. Dzieje się to podobnie jak w latach ’70, ’80 ubiegłego stulecia, kiedy to liczni „lekarze” i „naukowcy” dowodzili zbawiennego wpływu palenia tytoniu na organizm. „Lekarze” i „naukowcy” wynajęci w tym celu przez przemysł tytoniowy.
– W istocie, Szanowny Panie, M. Wańkowicz stworzył to hasło na potrzeby reklamowe, to taki prekursor marketingu spożywczego. Tymczasem, po korekcie, z wysokości gabinetowego stołka powiem panu – i niech pan to sobie weźmie do serca – cukier zabija, to śmierć na raty. Jest substancją anty-odżywczą. I jeżeli miałby pan wyjść stąd z jedną tylko poradą, niech będzie to ta właśnie. Zresztą, jedna z innych reklam zachwalała wysoką kaloryczność cukru („zaledwie” 1/2kg dostarcza 2500kcal czyli solidne dzienne zapotrzebowanie), a już zwłaszcza stosunek ilości kalorii do ceny. Problem w tym, że organizm to nie perpetuum mobile i nie na tej zasadzie funkcjonuje, nie żywi się kaloriami. Natomiast, co do ceny to dosyć „wisielczy” żart, bo wobec tego, co już powiedzieliśmy dotychczas uznałbym to raczej za tani sposób popełnienia samobójstwa. Reklamowano również chemiczną czystość cukru jako zawierającego 99,9% czystego cukru. Czystego niczym heroina. Tyle tylko, że owa czystość w tym przypadku oznacza „odplamienie” z jodu, żelaza, wapnia, fosforu, innych minerałów, witamin, enzymów.
I może małe, acz niezbędne, doprecyzowanie: mówiąc tutaj o cukrze mamy na myśli sacharozę czyli rafinowany cukier produkowany z trzciny cukrowej i buraków, a nie glukozę! Glukoza jest cukrem występującym wraz z innymi cukrami w owocach, warzywach. Jest zawsze obecna we krwi i jest podstawową substancją metaboliczną zwierząt i roślin. Natomiast sacharozy potrzebujemy tak samo jak nikotyny. Analogia jest dosyć trafna ponieważ i tu, i tu istnieje zasadnicza różnica pomiędzy głodem jednego czy drugiego, a rzeczywistą potrzebą.
Już kilka łyżeczek cukru modyfikuje niekorzystnie poziom hormonów i składników odżywczych, zakłócając przez kilka godzin biochemiczną równowagę organizmu. Taki kartonikowy „soczek” (szklaneczka tego „życiodajnego” napoju to równowartość 6-8 łyżeczek białego cukru) to biochemiczny nokaut, z którego organizm próbuje i ma możliwość, początkowo dosyć łatwo, się podnieść. Jednak pan nie daje mu szansy, bo za moment powala go pan ponownie, tym razem owym „zdrowym” jogurcikiem owocowym z – co najmniej równie „zdrowym” – syropem glukozowo-fruktozowym. Ale o tym może nieco później.
Czysty, rafinowany cukier, czyli sacharoza ma bezpośredni związek z wieloma schorzeniami, zarówno fizycznymi jak i psychicznymi. Jest on pozbawiony witamin, enzymów, substancji mineralnych. Bez tych substancji organizm nie jest w stanie wykorzystać w pełni tego rafinowanego smakołyku. Prowadzi to do niekompletnego metabolizmu i powstawania takich szkodliwych metabolitów, jak kwas pirogronowy, akumulujący się w układzie nerwowym oraz cząsteczki cukru, zawierające 5 atomów węgla zakłócające procesy oddychania komórkowego. Konieczność obecności substancji mineralnych w procesie trawienia, przyswajania, detoksykacji i eliminacji drenuje organizm z niezbędnych witamin i minerałów (sód, potas, magnez, wapń… i zmierzamy m. in. w kierunku osteoporozy i próchnicy bo np. 2 ostatnie drenowane są z kości i zębów).
Regularne stosowanie cukrów rafinowanych jest głównym czynnikiem permanentnego stanu zakwaszenia organizmu, ten zaś stan stwarza idealne warunki do rozwoju wszelkiego rodzaju procesów zapalnych, w tym nowotworowych.
Czy chociażby samo to nie stanowi zasadniczego argumentu przeciw? W diagnostyce nowotworów, w badaniu PET scan (pozytronowej tomografii emisyjnej) wykorzystuje się zjawisko „żarłoczności” komórek nowotworowych na cukier, „podpinając” do jego cząsteczek znaczniki fluorescencyjne. Tym samym po podaniu takiej substancji można uwidocznić ewentualne obszary przerzutów nowotworowych („świecą” w pozyskiwanych następnie obrazach konkretnych okolic ciała). Kiedy spożywamy cukier, białą mąkę, poziom glukozy we krwi gwałtownie rośnie, trzustka uwalnia insulinę. Wydzieleniu insuliny towarzyszy równocześnie uwalnianie innego związku, zwanego IGF (insulinopodobny czynnik wzrostu), który stymuluje wzrost komórek, w tym nowotworowych. Nagłe skoki poziomu insuliny i IGF – nie tylko podsycają wzrost komórek rakowych, lecz także ich zdolność wnikania do tkanek sąsiednich.
Negatywny wpływ cukrów rafinowanych dotyczy również fizjologicznej flory jelitowej, przyczyniając się do jej zaniku i dominacji flory patologicznej wraz z rozkwitem drożdżaków i grzybów. Fizjologiczna flora jelitowa produkuje m. in. witaminy z gr. B. Ta grupa witamin niezbędna jest w metabolizmie kwasu glutaminowego do substancji niezbędnych w takich działaniach mózgu jak kontrola czy działanie. Efekt – drażliwość, senność, spadek zdolności oceny, zapamiętywania, nerwice, tzw. ADHD… To nie koniec jednak, w scianie jelita, w tzw. kępkach Peyera dojrzewa ok. 80% komórek układu odpornościowego, które również potrzebują witamin… – Pytał pan kilka razy co robić, aby szybko „wyjść” z przeziębienia, co robić, aby wzmocnić układ odpornościowy. Myślę, że już pan wie. Tak, proszę podarować mu „odrobinę luksusu” i odstawić te białe kryształki oraz wszystko, co je zawiera.
Cukier jest bardzo towarzyski, chętnie się dołącza, to kolejna jego paskudna cecha, bo kiedy na przykład „dosadzi się” do białka, to mamy do czynienia z glikacją. – No i co z tego? – pyta pan.
– Ano powstają wówczas tzw. zaawansowane produkty glikacji (AGE), sztywne łańcuchy białkowe, takim łańcuchem białkowym jast np. kolagen, którego jedna z właściwości to elastyczność. Wiadomo już, że AGE leżą u podstaw rozwoju zapaleń stawów, zaćmy, chorób naczyniowych… A pan mówi, że lubi sobie taki „zdrowy” deserek po rybce lub kotleciku, albo jajka z chlebkiem i soczkiem pomarańczowym… Hmm; ja bym się jednak zastanowił. Ponadto, cukry spożywane same przechodzą szybko przez żołądek, ale już np. twz. sok (z kartonika) lub kawa z łyżeczką cukru do kanapki z szynką wystarczą, aby z żołądka stworzyć komorę fermentacyjną. Podczas, gdy żołądek pracuje nad białkiem i skrobią, cukier za sprawą wilgotności i temperatury powoduje fermentację kwasową.
– No i? – …stolce cuchnące, luźne, kamienie kałowe, cuchnące gazy, zapalenia okrężnicy i krwawienia… stały się czymś „normalnym”. Białka wymieszane z cukrem gniją, rozkładają się na trujące ptomainy, leukomainy. Skrobia wymieszana z cukrem – fermentacja – powstawanie kwasu octowego, alkoholu… wchłanianych do krwi i rozprowadzanych po organizmie.
– Mówi pan, że spożywa ostatnio coraz mniej produktów zawierających cukier na rzecz naturalnego i zdrowego syropu glukozowo-fruktozowego? To chyba jednak nie najlepszy pomysł.
Jest on tak naturalny jak… nowiuteńkie zęby wstawione po kilku latach spożywania tej substancji, w rzeczywistości pochodnej skrobi kukurydzianej (GMO, bien evidement), zaprawionej odrobiną kwasów, enzymów w celu uzyskania syropu. To forma łatwiejsza w użyciu (nie wymaga rozpuszczania), tańsza, no i… naturalnej wrażenie sprawiająca, choć to w większości glukoza (ok. 50%) i fruktoza (ok. 40%). Łatwiejsza w użyciu, tańsza, „naturalna”. Napoje, tzw. soki w kartonach, przetwory owocowe, batoniki, tzw. jogurciki, serki… pychota! Ale mamy jeszcze „zdrowe” płatki śniadaniowe, „zdrowe” sałatki z dressingiem, pyszne sosy, musztardy…
Jest tak bardzo „wszędzie”, że gdyby usunąć z supermarketu wszystkie produkty zawierające pochodne kukurydzy i soi to… ze spożywczych zostałoby prawdopodobnie tylko stoisko z warzywami, owocami, wodą mineralną.
HFCS (High Fructose Corn Syrup, to właśnie ów syrop glukozowo-fruktozowy) przyczynia się do wahania poziomu insuliny i glukozy, a hamując uczucie sytości (podobnie jak glutaminian sodu) przyczynia się do zwiększonego apetytu. Taka „huśtawka” kończy się insulinoopornością, co w krótszym lub dłuższym terminie kończy się rozwojem cukrzycy typu 2.
O wiele bardziej niż cukry rafinowane przyczynia się do powstawania otyłości. Podwyższa poziom trójglicerydów i zaburza gospodarkę lipidową. Działa tak samo supresyjnie na ukłąd immunologiczny jak sacharoza.
Może zaburzać pracę mózgu – funkcje uczenia się i pamięci, został powiązany z ograniczaniem IQ.
Jako środek konserwujący może się w nim znajdować rtęć… uuu, a la votre! Stosowany coraz częściej we wcześniej niesłodzonej żywności. Większość kukurydzy, z której produkuje się HFCS jest modyfikowana genetycznie i genetycznie modyfikowane są również enzymy stosowane do jego przetwarzania. Wątroba szczurów żywionych fruktozą wygląda jak wątroba alkoholika – stłuszczona i z zaawansowanym procesem marskości.
Fruktoza powoduje 7 razy bardziej intensywną „karmelizację” (w reakcji Maillard’a) produktów żywnościowych niż glukoza. Takie produkty stają się toksyczne, niektóre nawet karcynogenne. „Kradnie” z organizmu miedź, chrom, magnez, cynk… Podnosi koncentrację kwasu moczowego i mlekowego. Zaburza produkcję prawidłowej jakości kolagenu, przyspieszając procesy starzenia. Jest o wiele łatwiej przekształcana w tłuszcz niż jakikolwiek inny cukier. Zaburza metabolizm miedzi, upośledzając produkcję elastyny oraz kolagenu. Niedobór miedzi prowadzi do anemii, zaburzeń gęstości kości, pracy serca, wątroby oraz naczyń.
Jednak debata, który cukier – buraczany czy glukozowo-fruktozowy – jest lepszy jest nie tą, która toczyć się powinna. Nie z taką kwestią powinniśmy się borykać, bo zarówno jeden jak i drugi są wysoce szkodliwe.
A tymczasem, bardzo szeroko stosowane i przez wielu codziennie spożywane, latami, często od urodzenia, „gutte a gutte”. Aktualnie trwają badania nad wpływem HFCS na układ nerwowy.
Ale… czy ma to dla pana jakiekolwiek znaczenie? Pan chce mieć słodko i „zdrowo”, czyż nie? No właśnie, a Fundacja ds. Żywienia, za którą kryją się czołowi amerykańscy producenci napojów i żywności „dowodzi”, że HFCS jest „naturalny” i „zdrowy”. A zatem? Bon appetit!
Pacjent – bystry interlokutor/ka
Rafał Baron – lekarz, specjalista z zakresu…
zdrowia raczej niż choroby, formalnie natomiast
– Medycyny Tropikalnej i Medycyny Podróży
(po studiach w Strasbourgu oraz Nancy (Francja);
prywatnie – nie stroni od teatru tańca i języka
francuskiego, choć… nie tylko
Źródło: „Harmonia” maj-czerwiec 2015
Comments are currently closed.
A co z miodem? nie ukrywam, że jestem konsumentką żywności nieprzetworzonej. A i węglowodany u mnie w mniejszości ze względu na nietolerancje glutenu… .
Ale twarożek z mleka od szczęśliwej krówki z miodkiem to moja słabość i rytuał raz w tygodniu max dwa razy. Po tym artykule myślę, że to nie właściwa kompozycja?
Ma Pani rację Pani Anno, miód (tylko surowy, ze względu na zawarte w nim enzymy) mogą spożywać osoby zdrowe okazjonalnie lub w razie potrzeby (kuracje zdrowotne), ale to nadal jest cukier prosty. Do tego w połączeniu z białym serem nie jest najszczęśliwszym połączeniem… Taka mieszanka bardzo zaśluzowuje organizm.
Z artykułu wynika że z wymienianych cukrów tylko glukoza jest dobra… i można się domyśleć z początku artykułu że powinno jej być jak kiedyś tzn. 5kg/rok co pochodzić pewnie ma z owoców i innych naturalnych składników.
Co z ksylitolem, syropem z agawy itp. zamiennikami cukru/fruktozy ?
Myślę, że każdy cukier w nadmiarze szkodzi, glukoza też.
I tu powinno paść pytanie jak żyć ?
Uwierz, że całkiem nieźle żyje się bez rafinowanego cukru. Też myślałam, że się nie da, a tu okazuje się, że jest nawet fajniej (u mnie warunkiem całkowitego odrzucenia cukru okazało się także odrzucenie pszenicy – teraz mnie nie ciągnie do słodkiego)