POWSTRZYMAĆ TRUCIZNĘ czyli toksyczna fluoryzacja organizmu
Fluoryzacja wody to amerykańskie dziwactwo, które niestety podobnie jak wiele innych zostało adaptowane przez liczne kraje. Jej początki datuje się na czasy, kiedy rury wodociągowe były wykładane azbestem, do benzyny dodawano ołów, transformatory wypełniano PCB-ami (związkami pochodnymi dwufenylu poli-chlorowanego), a DDT traktowano jako „bezpieczne i efektywne” do tego stopnia, że władze bez skrupułów posypywały nim dzieci w klasach oraz siedzące przy piknikowych posiłkach. Wszystkie te chemikalia, jedno po drugim, zostały zakazane, lecz fluoryzacja wciąż ma się dobrze.
Od ponad pięćdziesięciu lat przedstawiciele rządu Stanów Zjednoczonych z przekonaniem i entuzjazmem utrzymują, że fluoryzacja jest „bezpieczna i efektywna”, jednak rzadko bywają przygotowani do obrony tej praktyki w otwartej, publicznej dyskusji. W rzeczywistości jest tak wiele argumentów na niekorzyść fluoryzacji, że mają one charakter wręcz przytłaczający. Dla uproszczenia rozumowania oddzielmy argumenty etyczne od naukowych. Dla tych którzy uważają, że względy etyczne są nadrzędne, rozwiązanie sprawy fluoryzacji wygląda bardzo prosto. To jest nieetyczne, co oznacza, że nie powinniśmy wymuszać na ludziach przyjmowania lekarstw bez ich „świadomego wyboru”. Złą wiadomością jest to, że argumenty z zakresu etyki nie mają wielkiego wpływu w Waszyngtonie, chyba że politycy zdają sobie sprawę, że są bacznie obserwowani przez miliony ludzi, z kolei dobrą wiadomością jest to, że argumenty z zakresu etyki są wzmacniane przez solidne argumenty z zakresu zdrowego rozsądku oraz przez badania naukowe, które w przekonywający sposób dowodzą, że fluoryzacja nie jest „bezpieczna i efektywna” ani też potrzebna. Pozwolilimy sobie pogrupować argumenty w kilka kategorii.
Fluoryzacja jest NIEETYCZNA, ponieważ:
- Jest pogwałceniem prawa jednostki do „świadomego wyboru” leczenia.
- Władze miasta nie mogą kontrolować dawki podawanej pacjentowi.
- Władze miasta nie są w stanie śledzić reakcji poszczególnych jednostek.
- Ignorowany jest fakt, że niektórzy ludzie są bardziej podatni na toksyczne własności fluorków niż inni – niektórzy ludzie mogą doznać szkód a inni korzyści.
- Jest pogwałceniem zasad ujętych w prawie norymberskim w odniesieniu do eksperymentowania na ludziach.
Dr Arvid Carlsson, laureat Nagrody Nobla z dziedziny medycyny w roku 2000, stwierdził: Jestem przekonany, że fluoryzacja wody przejdzie w niedalekiej przyszłości do historii medycyny… Fluoryzacja wody jest niezgodna z podstawowymi zasadami farmakoterapii, która przeszła od stereotypowego ordynowania leków w rodzaju „przyjmuj 1 tabletkę trzy razy dziennie” do bardziej zindywidualizowanej terapii w odniesieniu do dawki i rodzaju leku. Dodawanie leku do wody pitnej jak również do produktór higieny osobistej (np. past do zębów) oznacza coś zupełnie przeciwnego w stosunku do zindywidualizowanej terapii.
Dr Peter Mansfield, brytyjski lekarz i członek komisji doradczej powołanej przez rząd do oceny fluoryzacji (McDonagh i inni, 2000), stwierdził: Żaden lekarz przy zdrowych zmysłach nie przepisałby osobie, której nigdy nie spotkał i której historii choroby nie zna, leku, którego działanie powoduje zmiany w organizmie, z zaleceniem: „Bież go tyle, ile ci się spodoba z tym, że będziesz przyjmował go do końca życia, ponieważ niektóre dzieci cierpią na próchnicę zębów”. To niedorzeczne podejście.
Fluoryzacja jest NIEPOTRZEBNA, ponieważ:
- Dzieci mogą mieć doskonałe zęby bez wystawiania ich na działanie fluorków.
- Promotorzy (Ośrodki Kontroli Chorób, 1999, 2001) przyznają, że zalety mają charakter lokalny, a nie ustrojowy, stąd powszechnie dostępna fluoryzowana pasta do zębów jest znacznie bardziej racjonalnym sposobem dostarczenia fluoru do docelowego organu (zębów) i jednocześnie minimalizującym wystawienie na jego działanie reszty organizmu.
- Większość krajów Europy Zachodniej odrzuciła fluoryzację wody, a mimo to mają one podobne sukcesy jak Stany Zjednoczone, jeśli nie większe, w zwalczaniu próchnicy zębów. Gdyby fluor był konieczny do posiadania mocnych zę bów, można by się go spodziewać w mleku matki, jednak jego poziom w tym mleku jest rzędu 0,01 ppm (parts per million – części na milion), czyli 100 razy mniej niż we fluoryzowanej wodzie wodociągowej (IOM, 1997).
- Dzieci w społecznościach nie stosujących fluoru pozyskują tak zwane „optymalne” dawki tego pierwiastka z innych źródeł (Heller i inni, 1997). Wiele z nich jest już de facto wystawionych na nadmierne oddziaływanie fluorków.
Fluoryzacja jest NIEEFEKTYWNA, ponieważ:
- Główni badacze z zakresu stomatologii przyznają, że korzyści z fluoru mają charakter lokalny, a nie ogólnoustrojowy (Fejerskov, 1981; Carlos, 1983; CDC, 1999, 2001; Limeback, 1999; Locker, 1999; Featherstone, 2000). Główni badacze z zakresu stomatologii przyznają również, że fluor jest nieefektywny w zapobieganiu ubytkom i odpryskom szkliwa, które stanowią 85 procent przypadków psucia się zębów u dzieci (JADA, 1984; Gray, 1987; White, 1993; Pinkham, 1999). Z wielu badań wynika, że próchnica maleje równie szybko, jeśli nie szybciej, w społeczeństwach, które nie fluoryzują wody (Diesendorf, 1986; Coląuhoun, 1994; World Health Organization, Online). Największe badania przeprowadzone w USA wykazały minimalne różnice w poziomie próchnicy u dzieci, które spędziły życie w środowisku z fluoryzowaną wodą, a żyjącymi w społecznościach nie stosujących fluoryzacji. Różnica okazała się, zarówno klinicznie, jak i statystycznie, nieistotna (Brunelle i Carlos, 1990).
- Najwyższy poziom próchnicy zębów w USA występuje w społecznościach biedoty wegetującej w sąsiedztwie wielkich miast, w większości których woda jest fluoryzowana od dziesiątek lat. Kiedy w Finlandii, Niemczech Wschodnich, Kanadzie i na Kubie zrezygnowano z fluoryzacji, poziom próchnicy w tych krajach nie wzrósł, lecz w dalszym ciągu spada (Maupome i inni, 2001; Kunzel i Fischer, 1997, 2000; Kunzel i inni, 2000; Seppa i inni, 2000).
Fluoryzacja jest NIEBEZPIECZNA, ponieważ:
- Fluorki akumulują się w naszych kościach i powodują, że stają się one bardziej kruche i podatne na złamanie. Waga danych wynikających z badań prowadzonych w tym zakresie na zwierzętach, zarówno klinicznych, jak i epidemiologicznych, jest przytłaczająca. Wystawienie przez całe życie na działanie fluorków prowadzi w wieku podeszłym do złamań w stawie biodrowym. Fluorki akumulują się również w szyszynce i istnieje możliwość, że powodują zmniejszenie wytwarzania melatoniny, bardzo ważnego hormonu regulacyjnego (Lukę, 1997, 2001). Fluorki niszczą szkliwo (fluorzyca, fluoroza) u znacznej liczby dzieci.
Od 30 do 50 procent dzieci ze społeczności optymalnie fluoryzowanych cierpi na fluorozę co najmniej dwóch zębów (Heller i inni, 1997; McDonagh i inni, 2000). - Są poważne, aczkolwiek jeszcze nie udowodnione, obawy przed istnieniem związku między fluoryzacją a ‘kostniakomięsakiem’ (postać raka kości) u młodych mężczyzn (Cohn, 1992), a także związku między fluoryzacją a obecną epidemią artretyzmu (zapalenie stawów) i niedoczynności tarczycy.
Mimo zniszczeń, jakie spowodował i wciąż powoduje fluor, zaledwie niewielu specjalistów od ochrony środowiska postrzega fluorki jako „czynnik skażający”.
Do handlu wprowadzanych jest coraz więcej związków organofluorowych w formie plastyków, farmaceutyków i pestycydów. Pomijając fakt, że te związki stanowią równie wielkie zagrożenie dla zdrowia i środowiska, jak ich chlorowe i bromowe odpowiedniki (czyli są bardzo odporne na rozkład i rozpuszczają się w tłuszczach, przez co wiele z nich kumuluje się w łańcuchach pokarmowych i w tkance tłuszczowej naszych organizmów), organizacje i agencje, które starają się ograniczyć rozpowszechnienie innych fluorowcowanych produktów, wydają się być ślepe na zagrożenia płynące ze strony związków organofluorowych.
Tak więc, mimo iż fluoryzacja jest nieefektywna i niebezpieczna, dostarcza wygodnej wymówki kamuflującej wiele partykularnych interesów, które przynoszą zysk dzięki dezinformowaniu społeczeństwa w kwestii fluorków.
Niestety, z powodu głębokiego zaangażowania swojego autorytetu w obronę fluoryzacji urzędnikom rządowym będzie bardzo trudno mówić otwarcie i uczciwie na ten temat. Podobnie jak to jest w przypadku amalgamatu rtęci, gdzie instytucjom takim jak American Dental Association (Amerykańskie Towarzystwo Dentystyczne) jest trudno przyznać się, że stanowi on zagrożenie dla zdrowia, z powodu obawy przed odpowiedzialnością, która czai się za kulisami, jeśli tylko to zrobią.
Jednak mimo tych trudności, jest sprawą zasadniczą, aby w celu ochrony milionów ludzi przed niepotrzebnymi uszkodzeniami rząd Stanów Zjednoczonych zaczął wycofywać się z tego anachronicznego, coraz bardziej absurdalnego procederu. Są już podobne precedensy, na przykład w sprawie hormonalnej terapii zastępczej.
Niestety, wymuszenie na rządzie USA jakiegokolwiek uczciwego działania w tej sprawie będzie bardzo trudne. Zmiana dająca efekt ma charakter podobny do wbijania gwoździa w drewno: nauka może zaostrzyć gwóźdź, ale konieczna jest presja opinii publicznej, by skierować go we właściwe miejsce. Chodzi o to, że będzie konieczne stałe dokształcanie Amerykanów, a następnie zachęcenie ich do wywierania nacisku na naszych reprezentantów politycznych. Potrzebujemy co najmniej moratorium na stosowanie fluoryzacji (co po prostu oznacza zakręcenie kurka na kilka miesięcy) aż do zakończenia przesłuchań w tej sprawie przez kongres oraz zapoznania się z danymi opartymi na badaniach naukowych prowadzonych, zarówno przez zwolenników, jak i przeciwników fluoryzacji.
Jeśli chodzi o sprawę kształcenia, jesteśmy w sytuacji lepszej niż kiedykolwiek dotąd. Wyniki większości zasadniczych badań są dostępne w Internecie (patrz strona internetowa www.slweb.org/bibliography.html ), ponadto jest wiele nagranych wywiadów z naukowcami i protagonistami, których prace są bardzo istotne dla powtórnej oceny tej sprawy. (Nagrania wideo tych wywiadów można obejrzeć na stronie internetowej www.fluoridealert.org ).
Fluoryzacja obejmuje wszystkie gospodarstwa domowe i ludzie biedni nie mogą jej uniknąć, nawet gdyby tego chcieli, ponieważ nie stać ich na zakup butelkowanej wody lub drogiego sprzętu usuwającego fluorki.
W przypadku biedaków istnieje większe prawdopodobieństwo, że będą cierpieli z powodu niedożywienia co, jak wiadomo, czyni dzieci bardziej podatnymi na toksyczne wpływy fluorków (Massler i Schour, 1952; Marier i Rosę, 1977; ATSDR, 1993;Teotia i inni, 1998).
Rządy bardzo rzadko, jeśli w ogóle kiedykolwiek, wyrażają gotowość subsydiowania tych, którzy zapadają na fluorozę w formie na tyle ostrej, że wymaga ona drogiego leczenia.
Fluoryzacja jest NIESKUTECZNA i NIEEKONOMICZNA, ponieważ:
Jedynie niewielka część fluoryzowanej wody dociera do zamierzonego celu. Większość jest zużywana do zmywania naczyń, spłukiwania muszli klozetowej oraz polewania trawników i ogrodów. Stosowanie farmaceutycznej jakości fluorku sodu (przebadana substancja) jako czynnika fluoryzującego wodę wodociągową byłoby marnowaniem pieniędzy.Fluoryzacja wody jest tania, ponieważ – czego większość ludzi nie wie – czynnik fluoryzujący to nie oczyszczony i niebezpieczny produkt od padowy powstający w procesie produkcji nawozów fosforanowych. Nawet gdyby spożywanie fluorków potraktować jako właściwe (mimo iż główne zalety fluoru mają charakter miejscowy a nie ogólnoustrojowy), bezpieczniejsze i efektywniejsze z punktu widzenia kosztów byłoby bezpłatne dostarczanie butelkowanej wody fluorowanej. Takie podejście pozwalałoby na kontrolowanie, zarówno jakości, jak i dawki, a co więcej, nie wymuszałoby spożywania fluoru przez ludzi, którzy nie mają na to ochoty.
Fluoryzowanie jest PROMOWANE WBREW DANYM NAUKOWYM
W roku 1950 amerykańska służba ochrony zdrowia entuzjastycznie zaaprobowała fluoryzację jeszcze przed zakończeniem pierwszego testu. Mimo iż obecnie mamy znacznie więcej źródeł fluorków niż w roku 1945, tak zwane „optymalne stężenie” w wysokości 1 ppm pozostało nie zmienione (w Polsce 1,5 ppm). Publiczna służba zdrowia w USA nigdy nie poczuła się w obowiązku monitorować poziomu fluorków w kościach, mimo iż od lat wie, że 50 procent fluoru, który codziennie połykamy, kumuluje się właśnie tam. Przedstawiciele władz promujący fluoryzację nigdy nie zadali sobie trudu, aby sprawdzić, jaki był poziom fluorozy przed wprowadzeniem fluoryzacji, mimo iż wiedzą, że jej poziom stanowi wskaźnik informujący, czy dzieci są nadmiernie fluoryzowane, czy też nie. Żadna agencja rządowa w USA nie zareagowała jak dotąd na odkrycie dr Lukę mówiące, że fluor kumuluje się w szyszynce, mimo iż wyniki jej badań zostały ogłoszone po raz pierwszy już w roku 1994 (abstrakt), a następnie w latach 1997 (tezy przewodu doktorskiego), 1998 (praca zaprezentowana na konferencji Międzynarodowego Towarzystwa Badań Fluoru) i 2001 (publikacja w Caries Research). Oba raporty amerykańskich Ośrodków Kontroli Chorób z roku 1999 i 2000 popierające fluoryzację były nieaktualne, ponieważ opierały się na danych uzyskanych podczas badań przeprowadzonych sześć lat wcześniej.
W otwartej publicznej dyskusji fluoryzacja jest nie do obrony.
Orędownicy fluoryzacji wody odmawiają obrony tej praktyki w otwartej publicznej dyskusji, ponieważ wiedzą, że przegraliby ją. Przeważająca większość urzędników resortu zdrowia w Stanach Zjednoczonych oraz w innych krajach, którzy zalecają fluoryzację wody, czyni to powołując się na czyjeś poglądy a nie na wiedzę opartą na znajomości fachowej literatury naukowej podającej informacje pochodzące z pierwszej ręki. Stanowisko promotorów fluoryzacji oparte na informacjach pochodzących z drugiej ręki ma bardziej charakter wiary niż logicznego rozumowania. Ci, którzy pociągają za sznurki tych marionetek z resortu ochrony zdrowia, doskonale znają sytuację i cynicznie grają na czas w nadziei, że uda się im ogłupiać ludzi poprzez cytowanie długiej listy „autorytetów popierających fluoryzację, zamiast zająć się istotą sprawy. W swojej wydanej w roku 1991 książce Scientific Knowledge in Controversy: The Social Dynamics of the Fluoridation Debatę (Naukowa wiedza i kontrowersje – społeczna dynamika debaty w sprawie fluoryzacji) Brian Martin stwierdza, że podstawą promowania fluoryzacji jest wywieranie politycznego nacisku, a nie racjonalna analiza. Należy więc odpowiedzieć na pytanie: „Dlaczego amerykański resort ochrony zdrowia wywiera nacisk właśnie w ten sposób?”
Motywy, szczególnie te, które oddziałują na wiele pokoleń decydentów, są zawsze trudne do określenia. Jednak bez względu na to, czy w sposób zamierzony, czy też nie, fluoryzacja służy do odciągnięcia naszej uwagi od wielu istotnych spraw: niepowodzenia jednego z najbogatszych krajów świata w dostarczeniu biednym ludziom porządnej opieki stomatologicznej; niepowodzenia w zapewnieniu 80 procentom amerykańskich dzieci opieki stomatologicznej w ramach Medicaid; niepowodzenia publicznej służby zdrowia w zwalczaniu spożywania nadmiernych ilości słodyczy przez dzieci, chociażby w postaci patrzenia przez palce na ustawianie automatów ze słodzonymi napojami w szkołach. Ich rozumowanie zdaje się wychodzić z założenia: „Skoro fluor powstrzymuje próchnicę, to po zawracać sobie głowę spożywaniem cukru?” Niepowodzenia w zakresie właściwego zajęcia się zdrowotnymi i ekologicznymi aspektami wynikającymi ze skażeń fluorem przez wielki przemysł. Mimo zniszczeń, jakie spowodował i wciąż powoduje fluor, zaledwie niewielu specjalistów od ochrony środowiska postrzega fluorki jako „czynnik skażający”. Niepowodzenia Agencji Ochrony Środowiska USA w określeniu maksymalnej dawki fluoru w wodzie, możliwej do obrony z naukowego punktu widzenia. Faktu, że do handlu wprowadzanych jest coraz więcej związków organofluorowych w formie plastyków, farmaceutyków i pestycydów. Pomijając fakt, że te związki stanowią równie wielkie zagrożenie dla zdrowia i środowiska, jak ich chlorowe i bromowe odpowiedniki (czyli są bardzo odporne na rozkład i rozpuszczają się w tłuszczach, przez co wiele z nich kumuluje się w łańcuchach pokarmowych i w tkance tłuszczowej naszych organizmów), organizacje i agencje, które starają się ograniczyć rozpowszechnienie innych fluorowcowanych produktów, wydają się być ślepe na zagrożenia płynące ze strony związków organofluorowych. Tak więc, mimo iż fluoryzacja jest nieefektywna i niebezpieczna, dostarcza wygodnej wymówki kamuflującej wiele partykularnych interesów, które przynoszą zysk dzięki dezinformowaniu społeczeństwa w kwestii fluorków.
PASTY DO ZĘBÓW I PRODUKTY HIGIENY JAMY USTNEJ FIRMY YOUNG LIVING NIE ZAWIERAJĄ FLUORU!
Zainteresowanych odsyłamy do innych stron internetowych traktujących o wpływie fluoru na nasze zdrowie:
www.waterandlife.org
www.fluoridealert.org/health
http://miraculewater.com/WaterLibrary/Fluoride.html
Opracowanie: Arthur Klisiewicz
(na podstawie NEXUS/04/05)
Comments are currently closed.